RADIO BLOG CHOSZCZNO FORUM TV

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

poniedziałek, 1 września 2025

Kontrowersje w Choszcznie: Czy urzędnicy powinni szkolić się jak dyrektorzy szkół? Radny vs. Starosta Wioletta Kaszak




57 tysięcy złotych – tyle, według radnego Piotra Kameli, powiat choszczeński wydał w ostatnich latach na szkolenia dla urzędników, które nie były bezpośrednio związane z ich obowiązkami. Spór o to, na jakie kursy można wydawać publiczne pieniądze, rozgorzał na sesji Rady Powiatu i stał się jednym z najbardziej zapalnych punktów debaty.

Podczas VIII sesji Rady Powiatu radny Piotr Kamela rzucił wyzwanie zarządowi w kwestii wydatków na szkolenia. Jego zdaniem, pieniądze podatników były marnowane na podnoszenie kwalifikacji, które nie przydają się urzędnikom w ich codziennej pracy.

"ABC skuteczności dyrektora" – czyli o co chodzi?

Kamela wskazał konkretny przykład. W dniach 10-12 lipca 2024 roku starosta Wioletta Kaszak oraz inni urzędnicy wzięli udział w szkoleniu *"ABC skuteczności dyrektora placówki oświatowej"*, organizowanym przez Salon Edukacyjny Imperia. Koszt udziału dwóch osób wyniósł 5750 złotych.

— Podkreślam, że było to szkolenie przeznaczone dla dyrektorów placówek oświatowych, a nie urzędników starostwa — grzmiał Kamela. — Mimo to w ostatnich latach wydano łącznie 22 800 zł z budżetu powiatu na udział w szkoleniach przez osoby, które nie pełnią funkcji kierowniczych w szkołach, a pełnią funkcje administracyjne — dodał, prezentując szersze zestawienie.

Dla radnego był to jasny sygnał, że w starostwie panuje niegospodarność i brak należytej kontroli nad wydatkami. Jego zdaniem, każda złotówka publicznych pieniędzy powinna być wydawana celowo, a szkolenia muszą mieć bezpośredni związek ze stanowiskiem pracy.

Starosta: "Wiedza kosztuje. Ja się całe życie uczę"

W odpowiedzi starosta Wioletta Kaszak nie tylko nie przepraszała za wydatki, ale stanęła murem za swoimi decyzjami, przedstawiając zupełnie inną filozofię zarządzania.

— Drodzy państwo, ja nie myślałam, że hipokryzja będzie aż tak wysoka człowieka, który odpowiada chociażby za oświatę w gminie, który nie jest z urodzenia dyrektorem i taką umiejętność się nabywa przez szkolenia — ripostowała, kierując słowa do Kameli.

Jej zdaniem, zarzuty są absurdalne, a ciągłe kształcenie się jest obowiązkiem nowoczesnego samorządowca. Tłumaczyła, że jako starosta odpowiada za wszystko: drogi, szkoły, szpitale, ochronę zdrowia.

— Czy ja się na wszystkim znam, drodzy państwo? No nie. Jedyną moją taką linią obrony jest to, że się po prostu całe życie uczę. Po prostu nie jestem specjalistą w każdej dziedzinie i bardzo chętnie uczestniczę z dyrektorami, tak, na szkoleniach, gdzie mamy dużo zagadnień chociażby z zakresu oświaty wyjaśnionych — mówiła.

Szkolenie dla dyrektorów? Jak najbardziej, bo to pomaga jej zrozumieć wyzwania, przed którymi stoją podległe jej placówki i lepiej nimi zarządzać. — Doskonale państwo wiecie, że to nie są małe pieniądze, ale wiedza kosztuje — podsumowała.

Spór o wizję zarządzania i odpowiedzialności

Spór między radnym Kamelą a starostą Kaszak to nie tylko kłótnia o 57 tysięcy złotych. To fundamentalny spór o to, jak powinna być zarządzana administracja publiczna.

Wizja radnego Kameli: To wizja **ściśle przyziemna i oszczędna**. Urzędnik powinien szkolić się tylko w tym, czego bezpośrednio wymaga jego stanowisko. Każda złotówka ma być wydana tylko na niezbędne, bezpośrednio powiązane z pracą cele. Szkolenia dla dyrektorów są dla dyrektorów, a nie dla urzędników starostwa.

Wizja starosty Kaszak: To wizja rozwijająca i inwestująca w kompetencje. Kierowanie jednostką samorządową to złożone wyzwanie, wymagające interdyscyplinarnej wiedzy. Lepsze zrozumienie pracy podległych jednostek (np. przez uczestnictwo w szkoleniach dla dyrektorów szkół) przekłada się na lepsze, bardziej świadome zarządzanie nimi. Inwestycja w wiedzę zwraca się w jakości decyzji.

**Czyja wizja jest słuszna?**

Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta. Z jednej strony, argument radnego o celowości wydatków publicznych jest nie do podważenia i trafia do zwykłych mieszkańców. Z drugiej strony, starosta ma rację, że współczesne zarządzanie wymaga szerokich horyzontów, a czasem wiedza z pozornie nie związanej dziedziny może okazać się kluczowa.

Ostatecznie, to radni, a za nimi wyborcy, rozstrzygną ten spór, oceniając, czy wydatki na szkolenia były inwestycją w lepsze zarządzanie powiatem, czy jednak przykładem niepotrzebnego marnotrawstwa. Sprawa na pewno powróci, a radny Kamela zapowiedział dalsze "ciągnięcie" tematu i kwestionowanie podobnych decyzji.

1 komentarz:

  1. Publiczne pieniądze na szkolenia niezwiązane z stanowiskiem to nie inwestycja, a niepotrzebne koszty.

    OdpowiedzUsuń

Komentować może każdy ID pozostaje tylko dla wiedzy Google Co.

Archiwum bloga

Dodaj artykuł

Popularne posty